„Czym jest symulakrum?” Na wirtualnych zajęciach padło pytanie pocisk skwitowane wymowną ciszą. Brzmi ładnie, dźwięcznie. Natomiast sprawia mały problem z zapamiętaniem, bo “symulakrum”? “Symulakurum”? “Sumulakrum”? Potrzeba chwili, by zgodnie z rzeczywistością odtworzyć zlepek literowy. Choć, w tym przypadku, ta rzeczywistość może być inną. Może wcale rzeczywista nie być. Sprawy zaczynają się komplikować, bowiem kiedy mówimy o symulakrum (tak poprawnie należy to zapisać), wówczas mamy do czynienia z czystą symulację pozorującą ową rzeczywistość, tworzącą własną.
REKLAMASymulakrum zbite z dwóch desek w krzyż
Symulakrum w teorii, jako obraz symulacji, jest związany głównie z mediami – telewizją, czy kinem. Twórcy dziergają dla nas miliony obrazków kształtujących stymulację realności. Migające na ekranie kształty to przecież tylko obraz, puste zwierciadło czegoś, co mogłoby być namacalne. Brzmi nieco mistycznie, a przecież miliony symulakrum prześlizgują nam się tuż przed oczami każdego dnia. Prawdziwą dozę magii otrzymamy, gdy na warsztat weźmiemy symulakrum jako filozoficzne wyobrażenie, podobiznę, czegoś istniejącego, przedmiotu. Weźmy taki krzyż. Zwykł krzyż, zbity z dwóch desek – jednej krótszej, drugiej dłuższej. Odnosząc go do religii staje się symulakrum męki, utrapienia, co poniektórym daje obraz drogi krzyżowej. Tworzy symulację rzeczywistości, bo przecież nikt z nas z krzyżem na plecach na co dzień nie biega.
Symulakrum odpieranego ataku
Studiując to jakże interesujące słowo, zaczęłam poważnie się zastanawiać, czy nie można odnieść go poniekąd jako do całości otaczającego nas świata. Przecież każdy tworzy swoją własną, małą rzeczywistość. Gdyby tak rozumieć symulakrum, trzeba byłoby mocno podkreślić jego negatywność. Bo czy jesteśmy w stanie przekazać naszą symulację komuś, kto posiada swoją? Z pewnością nie tak, jak widzimy ją sami. Często nawet nie za bardzo chcemy dzielić się nią w sposób pokojowy. Zamykamy ją w czterech ścianach naszego postrzegania albo używamy jej jako broni w walce światopoglądowej, gdy skończą się nam mocne argumenty. „Takie jest moje zdanie” – tak widzę rzeczywistość – takie jest moje symulakrum.
For man, For woman
Wpadając w labirynt poszukiwania rzeczywistości i jej braku nie trudno się zgubić. Nie ma tajnej mapy, która wyprowadziłaby nas na prostą. Przecież taki podział na męską i żeńską płeć dawno już wyszedł z mody. Istnieją jednak jednostki, które w swoim symulakrum postać kobiety umieszczają dużo niżej hierarchią w stosunku do mężczyzny i na odwrót. Sprytni reklamodawcy karmią nas jogurtami for man i kosmetykami for woman. Zbijają fortunę na wykreowanym świecie dedykacji produktowej. Wniosek z tego taki, iż zjadając jogurt for man, będąc kobietą, tworzę nową, zachwianą autentyczność.
Symulakrum, a gdzie podziała się rzeczywistość?
Im bardziej będziemy zgłębiać się w możliwości wykorzystania tego terminu (zapewne odbiegając od zamierzonych celów, które miał spełniać), tym więcej zastosowań będziemy zdolni znaleźć. Wszyscy “symulakrumują”. Wytwarzają treści, którymi nas karmią. My – albo je chłoniemy, albo przetwarzamy i dorabiamy swoje, albo całkowicie odrzucamy i budujemy indywidualne. Bardzo uwydatnia się symulacja rzeczywistości przedstawiana nam – zwykłym obywatelom – przez scenę polityczną. Ludzie, rangą wyżej w społecznej piramidzie, proponują nam rozwiązania, które rzekomo mają być słuszne. Pozorują nasz świat przez pryzmat jednego przypadku lub zwyczajnie swojego, subiektywnego przekonania. Następnie dla tej wykreowanej rzeczywistości tworzą rozwiązania. Podsumowując, tworzy się kreacja rozwiązań dla kreowanego świata, w którym przyszło nam kreować swoje światopoglądy. A gdzie podziała się ta zwykła rzeczywistość?