Sukienka zwisa za kolano z dekoltem pod samą brodą. Włosy mocno upięte ściągają całą twarz, gładząc wszelkie zmarszczki. Makijaż bardzo delikatny, nie straszy zatroskanej babuni. Perfidnie beżowe rajstopki okalają uda, by nogi swym blaskiem nie obrażały tradycji. Przyszła wyczekiwana nadzieja, iż może w tym roku, w święta niepisane zezwolenie otrzymamy na znoszony dres, grube skarpety i nie umytą twarz. Wizja ta przyświeca mi nieco korzystniejszy obraz w zestawieniu z wspólnie odmawianą koronką do wszystkich świętych nad talerzem pełnym czerwieni i próbą kulturalnego wydłubania zabójczych ości z kawałka śmierdzącej mułem ryby. Marzenie o ciszy, zamiast głośnego mlaskania stada wygłodniałych przyjezdnych w rytm zapętlonej składanki kolędowania Braci Golec, staje się czymś nieco bardziej przyziemnym.
REKLAMAŚwięta inaczej
Czy święta będą takie, jak co roku? Nie sądzę, a przynajmniej takową mam nadzieję. Wszyscy zwolennicy osamotnienia i wrogowie wielkich uroczystości mogą odetchnąć ze spokojem. Dzielenie opłatka odbędzie się w mniejszym gronie. Pytań o status związku padnie w marginalnym stopniu. Dyskusje polityczne zmniejszą swój zasięg światopoglądowy. Czyż nie robi się nieco lżej na lodowatym serduszku? Zwolennikom wspólnych, wielkich celebracji poniekąd współczuję takiego obrotu spraw, choć przecież każdy system da się oszukać. Zamiast organizacji wspólnego świętowania Bożego Narodzenia, zaaranżujcie uroczystość pogrzebową ukochanej rybki welonki.
Świąteczne koszmarki
Pewne koszmary pozostaną prawie identyczne. Zniknąć nie mogą sklepowe kolejki, z tym że teraz są one przedsklepowe i większość awantur przenosi się na pełne smogu powietrze. Poza tym, znając ludzkie granice oraz możliwości, wielka wojna o ostatni rozmiar 38 skarpet świątecznych może nawiązać się w granicach sklepowego limitu osób. Zasypani paczkami kurierzy i prezenty opóźnione w czasie. Przepełnione paczkomaty i wrzaski mam czekających na kosmiczne, odjechane prezenty dla swoich niegrzecznych, lecz kochanych pociech. Miliony wydawane stacjonarnie i w sieci, pożyczki i głodówki przez dwa miesiące nowego roku. Nawet w tak trudnym gospodarczo czasie nie zdecydujemy się zejść z tonu obsypywania się prezentami. W końcu są święta.
Pływające oczy
Wannę klasycznie zajmą śmierdzące, pływające morskie istoty. Podczas porannej toalety pobulgocą nam radośnie, zupełnie nieświadome swojego losu. Kapusty, grzyby i ziemniaki towarzyszą martwym już karpikom. Wszystko zalewa się z aromatycznym, ledwo przechodzącym przez gardło suszem niewiadomego pochodzenia. Ale gdzie lasagne i pizza pepperoni? Tyle wstrętu, a na wadze i tak 5 kilo więcej. Święta bez jedzeniowych wyrzutów sumienia w końcu nie mają racji bytu.
Nie ruszaj, to na święta
Towarzyszy mniej, a jedzenia jakby więcej. Maślane ciasteczka i kolorowe pierniczki blokują piekarniki na 3 tygodnie przed świętami, ale nie ruszaj, bo to na święta. Nie wolno nam zapomnieć o konkursie na najbardziej ekstrawagancki wystrój świąteczny. Obowiązuje zasada: „Im więcej, tym lepiej”. Kolorowe lampki w różnych trybach świecenia nie wystarczą. Tutaj liczy się podziw sąsiada, a raczej jego zazdrość, co do naszej pomysłowości. Zalejmy wieś blaskiem naszych świetlnych dekoracji. Obudźmy wszystkich wzmocnionym zestawem dźwiękowym odtwarzającym bez końca Merry Christmas. Wreszcie podarujmy wszystkim gapiom pokaz fajerwerków.
Wszystkim świętym i nieświętym mikołajom spokojnych świąt już dziś. Zwyczajnie odpocznijmy i bądźmy szczęśliwi, czy to w dresie, czy w koszuli.