Międzynarodowy Dzień Sportu w Polsce w tym roku obchodzony będzie szóstego kwietnia, ale wydaje mi się, że polscy sportowcy chcą zmiany tej daty – i to nie na dzień, lecz weekend! W poprzednie wolne dni sukcesów było co niemiara, a nam kibicom było ciężko się połapać, co się dzieje. Oto skrót wydarzeń z trzech ostatnich dni lutego. To był prawdziwy sportowy weekend Polaków!
REKLAMAPiotr Żyła – mistrz świata!
Oberstdorf – mistrzostwa świata w skokach narciarskich. W zeszłym roku w Austrii wygrał Dawid Kubacki, a tuż za nim był Kamil Stoch. Polscy kibice w tym roku liczyli chociaż na jednego Polaka na podium, ale jasnym faworytem był Halvor Egner Granerud. A tu zaskoczenie bo Piotrek Żyła skacze w pierwszej serii 105 metrów i odprawia swoich rywali z kwitkiem. Norweg zmobilizował się i chciał jeszcze wygrać te zawody, ale ciężko było to nadrobić będąc dopiero piętnastym po pierwszej sesji. Granerud utrzymywał prowadzenie, aż do momentu gdy skakała pierwsza trójka.
Piotrek jednak jakby się wydawało nie czuł żadnej presji, a wręcz przeciwnie – na startowej belce przy drugim skoku uśmiechał się szeroko. Skoczył 102,5 metra i przebił Karla Geigera o trzy i sześć dziesiątych punktu. „PIETREK WYGRAŁ”, a Żyła tej nocy nie zasnął. Tu możecie zobaczyć radość głównego bohatera tego nagłówka, jak i reszty skoczków.
Sportowy weekend Polaków: Iga Świątek – złota rakieta
Jeszcze przed skokami swoją ważną chwilę miała młodziutka Iga Świątek. Iga była czarnym koniem tego turnieju, w przeciwieństwie do jej rywala w finale – Belindy Bencic. Był to pierwszy mecz Polki z wyżej notowaną zawodniczką od porażki z Simoną Halep w czwartej rundzie Australian Open. Świątek zajmowała osiemnaste miejsce, a Szwajcarka – dwunaste.
Zawodniczki od początku spotkania pokazywały wysoki poziom i to, że nie trafiły tam przypadkowo. Taki wygląd spotkania był do szóstego gema, po tym Bencic popełniła, aż cztery podwójne błędy serwisowe. Oczywiście Polka to wykorzystała, dzięki czemu partia skończyła się na korzyść Świątek (2:6). W drugim secie było widać już różnicę formy. Iga grała efektownie, o czym świadczy to, że w pewnym momencie miała dwanaście wygranych punktów z rzędu. Drugi set skończył się tym samym wynikiem, co pierwszy. Dzięki temu Polka zdobyła swój drugi tytuł z rzędu i awansowała na piętnaste miejsce listy WTA. Jej popisy znów będziemy mogli oglądać już 8 marca, na WTA 1000 w Dubaju.
Sportowy weekend Polaków i znów ta piłka nożna…
Jest to nieodłączny element każdego artykułu chwalącego polski sport. Czy to dobrze? Jak najbardziej! W sobotę swoją strzelecką formą pochwalił się najlepszy zawodnik 2020 roku – Robert Lewandowski. Kapitan „Biało-Czerwonych” pokazał klasę (już któryś raz) i ustrzelił dublet w meczu z FC Köln. Była to bramka numer 27 i 28, więc Lewandowski ma coraz większe szanse na pobicie rekordu Gerda Müllera, który w sezonie 1971/72 trafił do siatki aż 40 razy. Czy Lewemu uda się pobić ten rekord?
Oprócz napastnika Bayernu Monachium, na wyspach rozstrzelał się Michał Helik, który ostatnio przechodzi samego siebie. Wychowanek Ruchu Chorzów trafił do siatki w meczu z Millwall, dając swojej drużynie Barnsley, zwycięstwo. Helik w tym sezonie zaskakuje, do siatki trafił już cztery razy – a przecież jest środkowym obrońcą!
Przypomnieć o sobie mógł również Grzegorz Krychowiak. W derbach Rosji, pomiędzy Lokomotivem, a CSKA Moskwa Polak popisał się fantastycznym uderzeniem z dystansu, co dało jego drużynie dwubramkowe prowadzenie. Pomocnik został wybrany MVP tamtego spotkania.
28 lutego w niedziele grała Marsylia z Lyonem. 28 lutego również ma urodziny pewien polski napastnik – Arkadiusz Milik! Goście w tym meczu sprawili prezent naszemu reprezentantowi, dzięki czemu Milik miał szansę zdobyć bramkę z jedenastu metrów. Jak to w ten weekend, Polak poradził sobie bez problemu, a mecz zakończył się remisem 1:1. Świetny prezent dla wychowanka Rozwoju Katowice.
Bramkarze nie gęsi, swój skalp też mają
Łukasz Skorupski, który ostatnio jest ostatnią linią obrony Bologni, w meczu z Lazio w sobotę popisał się obroną rzutu karnego. Ciro Immobile rzadko nie trafia z jedenastu metrów, jednak Polak wygrał tą walkę psychologiczną. Do końca meczu „Skorup” nie przepuścił żadnej bramki i zainkasował już czwarte czyste konto w tym sezonie.
Również Wojciech Szczęsny nie mógł pozostać dłużny i ratował swoją drużynę kilkukrotnie w meczu z Hellas Verona. Jednak z innym skutkiem, bo Stara Dama straciła dwa punkty. Wojtek robił co mógł, dwoił się i troił broniąc pięć strzałów, jednak tym razem problem był w ataku.
Debiuty, debiuty
Dobre chwile mieli również młodzi reprezentanci na wyspach – Jakub Moder oraz Michał Karbownik. Ten pierwszy zadebiutował w meczu z West Browmich Albion, wchodząc na murawę w 83 minucie. Nie jest to coś nadzwyczajnego, ale w końcu nadeszło przełamanie i może Graham Potter powoli przekonuje się do pomocnika z Poznania. Dzień wcześniej jednak swój debiut miał Michał. Co prawda nie w głównym zespole, a w młodzieżowym, ale jest się czym chwalić. Polak rozegrał pełne 90 minut w meczu z Manchesterem City do lat 23. Choć Mewy przegrały ten mecz 3:1, to były zawodnik Legii Warszawa zanotował asystę przy jedynej bramce Brighton. Swój mały moment miał również Jakub Ojrzyński, rezerwowy bramkarz Liverpoolu. W niedzielnym meczu z Sheffield United, Klopp postanowił posadzić Polaka na ławce, a to może coś znaczyć.
Czy ostatni weekend lutego powinien być nowym terminem dni sportu?