Ogarnia Cię wstyd. Czerwienisz się. Pragniesz zapaść się pod ziemię. Przejęzyczasz się. Mylisz imiona. Ukrywasz cielesne kompleksy. Brakuje Ci wiedzy. Nie rozumiesz, nie jesteś w temacie. Nie stać Cię na nowy samochód. Chorujesz. Cierpisz, bo się wstydzisz. Wstydzisz się bo cierpisz.
REKLAMAWstępne rozeznanie
Wstyd jest emocją. Wywołuje zespół fizjologicznych reakcji. Czerwienimy się. Chowamy. Pragniemy zapaść się pod ziemię. Wstydu by nie było, gdyby nie było się przed kim rumienić. Nie byłoby go, gdyby nie nasze błędy i dysfunkcje. Trochę dziwne, bo błędy popełnia każdy, a na pewne uporczywe aspekty za bardzo wpływu nie mamy. Przecież w momencie, w którym mielibyśmy kontrolę nad wszystkim, to nie tylko wstyd przestałby istnieć, ale także cały wachlarz pozostałych emocji.
Wstyd przed losem
Wstydzimy się przeważnie przed osobami, otoczeniem, na którym w pewien sposób nam zależy. Im większy jest stopień naszego przywiązania do drugiej strony, tym zapewne wstyd rośnie, choć przecież nie zawsze. W obcych środowiskach też doświadczamy tej paraliżującej emocji, natomiast zawsze występuje ta sama chęć dobrego wrażenia, dobrego zaprezentowania się.
Może gdybyśmy najpierw zaakceptowali stan rzeczy łatwiej byłoby nam zmierzyć go z publiką. Z tym, że i tutaj występują sytuacje, sprawy, z którymi pogodzić się nie jesteśmy zdolni lub też dzieją się nagle, bez naszej ręki na pulsie. Ileż to kobiet i ile razy zaskoczyła miesiączka, i ile razy było to na ważnym spotkaniu lub wydarzeniu. Mimo to każda jedna, no może prawie każda, odczuwała tak samo paraliżujący wstyd. Kto jest w stanie zliczyć na placach u dłoni ilość wysłanych wiadomości nie do tej osoby, do której docelowo miała zostać napisana? Zwykły błąd, przytrafiający się wielu ludziom, a i tak doprowadza nas do wielkiej paniki.
Gdzie się chowasz?
Prócz sytuacji losowych wstyd odczuwamy odnośnie swojego wyglądu. Sezon bikini wiąże się wielkim dyskomfortem, strachem, obezwładniającym wzrokiem gapiów. Następuje lawina krytyki i oceniających wyrazów twarzy. Boimy się pokazać za długie i za krótkie nogi. Zakrywamy fałdki tłuszczu i odstające obojczyki. Przykrywamy niedoskonałości warstwą podkładu. Cienie pod oczami zarysowujemy korektorem. Farbujemy włosy, ubieramy peruki, zakładamy ubrania, które wcale nam się nie podobają, ale nie wzbudzają większej uwagi wśród odbiorców. Bez przerwy się chowamy.
Wstyd ze słabości
Wygląd jest względnie zmienny, możliwy do edycji. Natomiast my wstydzimy się być chorzy. Ukrywamy nasze życiowe dysfunkcje. One nie przestaną istnieć. Nie znikną. Brak wstydu z nimi związany nie oznacza od razu wielkiej potrzeby współczucia i użalania się. Zupełnie tak nie jest. Boimy się czegoś, czego sami sobie nie wymyśliliśmy. Zawsze będziemy oceniać i oceniani będziemy, taka już ludzka natura plotkarzy i wielkich krytyków, ale czy nie łatwiej byłoby, gdybyśmy po prostu zmierzyli się z tym. Zaakceptowali i pozwolili zaakceptować innym. Może ten wstyd nie jest wcale uzasadniony. Jeśli obawiamy się, że obnażenie swoich słabych punktów przed osobą, na której nam zależy, spowoduje poniżenie i zerwanie relacji, to jak chcemy z taką osobą tworzyć coś szczerego, prawdziwego.
Miłość ze wstydu
Wstyd nie jest zupełnie negatywną cechą. Owszem, prowadzi do negatywnych odczuć i złego samopoczucia, czasem nawet (w skrajnych przypadkach) do stanów depresyjnych. Aczkolwiek wiąże się z faktem, iż zależy nam na tym, przed kim go odczuwamy. Staramy się być lepszą wersją siebie, ale czy to właśnie nie ta realna wersja jest najbardziej wartościowa i rzeczywista? Wstydzimy się swoich słabości i uczuć, boimy się odkryć wszystkie karty, bo jak zareaguje na nie otoczenie. Obawiamy się porażki i upokorzenia. Nie chcemy ukazywać słabości. Ale czy nie pięknie byłoby być zupełnie sobą? Popełniać błędy z myślą, że inni też się ich dopuszczają? Kochać swoje ciało z myślą, że inni też mają kompleksy? Akceptować występujące dysfunkcje, bo nikt nie jest doskonałością?
Byłabym szaloną hipokrytką, gdybym tak zamknęła temat. Też się wstydzę. Wstydzę się, bo boję się być oceniana. Wstydzę się, bo oceniam. Warto jest chociaż wiedzieć, że wstydzić się nie do końca jest warto.
Wstyd, każdy go ma. Nawet człowiek bez wysadu. Interesujący tekst ?
Zgadzam się i tego też nie należy się wstydzić. Bardzo dziękuję i pozdrawiam! 🙂