Określane jako mecz na szczycie 24 kolejki Fortuna 1 ligi starcie Ruchu Chorzów z Łódzkim Klubem Sportowym przyniosło kibicom wiele emocji. Wypełniony do ostatniego miejsca stadion w Gliwicach niósł piłkarzy głośnym dopingiem. Ci odwdzięczyli się zaangażowaniem, a także walką do samego końca. Ku uciesze kibiców Ruch zremisował z ŁKSem 3:3. Bramki strzelili Wójtowicz, a także Szczepan i Foszmańczyk dla Ruchu oraz Janczukowicz, a także Dąbrowski i Sadlok (sam) dla ŁKS – u.
Reklama: Najlepsza odzież sportowa!
Ruch – ŁKS pierwsza połowa
W pierwszej części mecz na szczycie nie rozczarował. Groźniejszy w swoich atakach był ŁKS. Goście częściej utrzymywali się przy piłce, a ich akcje były składniejsze i bardziej przemyślane. Niebieskim trudno było odzyskać piłkę. Łodzianie swoją przewagę udokumentowali w 26 minucie kiedy to bramkę zdobył Pirulo. Jednak Ruch szybko odpowiedział. Albowiem zaledwie cztery minuty później po składnej akcji piłkę w bramce umieścił Tomasz Wójtowicz. Od tego momentu gra była bardziej wyrównana, a Chorzowian niósł głośny doping blisko 10 tysięcy kibiców. W 37 minucie padła druga bramka dla Ruchu. Daniel Szczepan pokonał Aleksandra Bobka mocnym strzałem pod poprzeczkę. To jednak nie był koniec emocji, jakie w pierwszej połowie przyniósł mecz na szczycie 1 ligi. Walka trwała do samego końca a ŁKS wyrównał po rzucie wolnym wykonywanym w 47 minucie. Po dośrodkowaniu byłego zawodnika Ruchu Chorzów Michała Mokrzyckiego gola strzelił Maciej Dąbrowski.
Zobacz również:
Mecz na szczycie – hymn Ruchu na stadionie w Gliwicach:
Mecz na szczycie Ruch – ŁKS druga połowa
Druga połowa ponownie rozpoczęła się od lekkiej przewagi gości z Łodzi. Akcje ŁKS-u były składniejsze i dokładniejsze. Na posterunku jednak był Bielecki. Chorzowianie walczyli i atakowali bramkę gości. Dobrze wyglądała współpraca Szymona Kobusińskiego z Danielem Szczepanem. Brakowało jednak ostatniego podania. Wraz z upływem kolejnych minut tempo gry słabło, a piłkarze myśleli przede wszystkim o obronie. Do 81 minuty mecz na szczycie trochę przypominał szachy. Wtedy to piłkarze ŁKS-u ponownie objęli prowadzenie 2:3 po samobójczej bramce Macieja Sadloka. Piłkarze Ruchu nie mogli już kalkulować. Udało im się nawet strzelić bramkę, która jednak nie została uznana po analizie VAR. Szymon Kobusiński dotknął piłkę ręką. Aczkolwiek co się odwlecze to nie uciecze. Albowiem tradycyjnie w końcówce spotkania Ruch strzelił bramkę wyrównującą. Tomasz Foszmańczyk wykorzystał rzut karny podyktowany również za zagranie ręką. Bramka padła już w doliczonym czasie gry. Albowiem Ruch zawsze gra do końca.
Podsumowanie
Błędy solidnej do tej pory defensywy Niebieskich mocno ułatwiły piłkarzom z Łodzi zdobywanie bramek. Stabilna jak do tej pory chorzowska defensywa tym razem się nie popisała. Mecz na szczycie nie rozczarował. Zobaczyliśmy dużo jakościowego futbolu a przede wszystkim sześć bramek. Na pewno to spotkanie zasłużyło na miano meczu na szczycie 1 ligi. W tabeli również bez zmian.