Wielka afera III RP inspiracją dla Amber Gold?

Wielka afera III RP inspiracją dla Amber Gold?

SPOŁECZEŃSTWO
Przeczytasz w: 3 minuty
5
(1)

Mądry Polak po szkodzie słyszeliśmy wielokrotnie w podsumowaniu jakiegoś wydarzenia. Mówiący to liczyli, że z odbytej właśnie lekcji życia zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski. Czy słusznie? Jak pokazuje historia zdecydowanie nie. Jako naród nic nie nauczyliśmy się na aferze BKO, która bez wątpienia była inspiracją dla twórców Amber Gold. Celowo piszę twórców, ponieważ wydaje się mało prawdopodobne, aby tak duża afera mogła zostać stworzona przez jedną osobę bez specjalnego wsparcia. Wracając jednak do głównego wątku tego artykułu wskażę w jaki sposób wielka afera III RP – BKO stała się wzorem do naśladowania przy realizacji Amber Gold.

Chytry dwa razy traci…

Ludzką chciwość i chęć szybkiego pomnażania swoich oszczędności postanowił wykorzystać Lech Grobelny w 1989 r. kiedy to uruchamiał Bezpieczną Kasę Oszczędności – BKO. Oferując zdecydowanie większe zyski z oszczędności niż funkcjonujące wówczas na rynku stawki. Robił to na podstawie zawieranych z klientami umów na pożyczki. Pożyczkodawca przez rok miał zarobić od 180 do 250%.

Ten sam obszar ludzkiej naiwności wykorzystał Marcin P. gdy na początku 2009 r. powołał do życia Amber Gold. Za inwestycje w złoto i inne kruszce oferował od 6 do 16,5% zwrotu co znacząco przewyższało oprocentowanie wszystkich dostępnych na polskim rynku kont oszczędnościowych i lokat. Kuszeni tym faktem klienci chętnie wpłacali swoje oszczędności w oddziałach Amber Gold.

Ten sam sposób działania, to samo socjotechniczne podejście do ludzkiej natury sprawdziło się po raz kolejny. Historia zatoczyła koło. Wielka afera III RP odrodziła się pod inną nazwą.

Na wzór i podobieństwo…

Niezwykle korzystne oferty BKO, a także Amber Gold zaślepiły wielu ludzi. Jednak nie do tego stopnia, aby zapomnieli oni o podstawowych dokumentach i chociażby minimalnej potrzebie zabezpieczenia swoich pieniędzy. Konieczne było więc zachowanie pozorów i uwiarygodnienie biznesów. Aby to zrobić wystarczyły najprostsze sposoby:

Nazwa firmy Bezpieczna Kasa Oszczędności w skrócie BKO brzmi prawie tak samo jako PKO, czyli jak nazwa jedynego banku, jaki znali w tamtym czasie Polacy. Podobnie nazwa spółki Amber Gold, która sugeruje powiązania z legalnie działającym Alior Bankiem.

Identyfikacja wizualna wykorzystana w oddziałach BKO przypominała wystrój placówek PKO. Amber Gold wykorzystała ten sam zestaw kolorów, umiejscowienie i konstrukcję logo, a także zrealizowała tożsamy wystrój placówek co Alior Bank. Bez widoczności nazwy firmy reklamy Amber Gold śmiało można rozpoznać jako reklamy polskiego banku.

Książeczki oszczędnościowe i umowy obu firm łudząco przypominały papiery konkurencji. Książeczki BKO od książeczek PKO różniły się tylko nazwą organu prowadzącego. Zaś umowy Amber Gold niczym nie odbiegały od standardów na rynku a ich sygnowanie graficzne było prawie takie samo jak sygnowanie Alior Bank.

Zobacz również:

Wielka Afera III RP ze wsparciem służb i polityków

Na podstawie życiorysu Lecha Grobelnego możemy być pewni, że pierwsze kontakty aferzysty ze służbami PRL rozpoczęły się jeszcze w latach 80 – tych. Gdy zwykły Kowalski przez co najmniej kilka miesięcy stara się o paszport i możliwość wyjazdu za granicę Grobelny wyjeżdża z PRL – u bez problemu. Twierdzi, że podczas pobytu na zachodzie handlował bronią oraz pływał na statkach, dzięki czemu dorobił się ogromnego majątku. Takie działania nie mogły odbywać się bez wiedzy i wsparcia władzy. Do czego z resztą sam się przyznał. Potwierdził utrzymywanie kontaktów z Andrzejem Stuglikiem oficerem kontrwywiadu PRL.

Bez wątpienia wsparcie polskich służb oraz polityków posiadał również Marcin P. – twórca Amber Gold. Z opublikowanych źródeł wiemy, że jego firmą interesowała się ABW (Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – przyp. red.), której zabroniono badać niektóre wątki sprawy. Kto miał w tym interes? Będąc prezesem firmy inwestuje w podmiot powiązany z synem premiera i spotyka się z nim. Chcąc chronić rodzinę najważniejszej osoby w Państwie, polskie służby musiały prześwietlić Marcina P. i mieć wiedzę o jego biznesie.

Wielka afera III RP i Amber Gold. Podsumowanie

Zarówno Lech Grobelny jak I Marcin P. zostali skazani za swoje przestępca. Oboje ponieśli jednak stosunkowo niskie straty w stosunku do wielkości pieniędzy, jakie ukradli. Odpowiednio 32 mld starych złotych z BKO, a także 852 mln złotych z Amber Gold. Pieniądze, których klienci nigdy nie odzyskali i po których ślad zaginął. Znane są tylko wielkości wynagrodzeń Lecha i Marcina.

Za swoje “usługi” Grobelny zainkasował ok 25 mld starych złotych zaś wynagrodzenie Marcina P. określono na 17 mln zł. Taką kwotę obliczono na podstawie danych z przelewów bankowych. Patrząc na tak duże kwoty mocno zastanawia fakt, dlaczego Grobelny po wyjściu z więzienia mieszkał na ulicy skoro był niezwykle bogaty? Gdzie podziały się środki z BKO oraz te, które zarobił wcześniej na handlu bronią i rejsach statkami? Podobne pytania można zastosować w kierunku Marcina P. Mając takie dochody powinien zainwestować w najlepszego adwokata a w więzieniu mieć stały spokój. Bo jak podaje bardzo wielu byłych więźniów w aresztach śledczych, za pieniądze można wszystko. Dlaczego do tej pory tego nie zrobił? Czyżby obaj dostali tylko symboliczną część ukradzionych przez siebie sum a resztą podzielili się inni aktywni? Na to pytanie zapewne nigdy nie otrzymamy odpowiedzi.

Oceń tekst

Kliknij gwiazdkę aby dodać ocenę!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 1

Oceń tekst jako pierwszy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *