Derby północnego Londynu, czyli nienawiść pełną parą

Derby północnego Londynu, czyli nienawiść pełną parą

SPORT
Przeczytasz w: 3 minuty
5
(9)

Derby Londynu od bardzo dawna elektryzowały publiczność, piłkarzy, a nawet sam sztab szkoleniowy. Do dziś ten mecz jest owiany pewnym kultem wśród kibiców obu drużyn a także neutralnych gapiów. W tym meczu naprawdę oba zespoły chcą sobie dogryźć i później szydzić z tego, kto przegra. Ostatnio Arsenal i Tottenham spotkały się, w 35 kolejce Premier League, było to ich 200 spotkanie, a jak na jubileusz przystało – były fajerwerki. Jednak tylko w pierwszej połowie… Zaczęło się od bramki Alexandre Lacazette, francuz huknął z dystansu i trafił prosto w lewe okienko. Lloris bez szans i Arsenal prowadził 0: 1, po czym oddał to prowadzenie po trzech minutach. Pressing “Kogutów” a także głupota Kolasiniaca przyniosła skutek dla gospodarzy. Heung-Min Son prześcignął Davida Luiza i Koreańczyk prześcignął Martineza strzelając praktycznie do pustej bramki. Do przerwy widniał status remisowy.

Po przerwie było to spotkanie Arsenal kontra ściana. Tottenham skutecznie, według filozofii Jose Mourinho bronił się, aby potem niepodziewanie objąć prowadzenie poprzez jednego z obrońców. Toby’ego Alderwierled’a, który pogrzebał nadzieję “Kanonierów” na europejskie puchary w przyszłym sezonie. Derby zakończyły się wynikiem 2: 1 dla gospodarzy, co w jubileuszowym dwusetnym meczu było 51 wygraną dla Tottenhamu. Arsenal na wyjeździe z drużyną z “Top 6” nie wygrał już od 26 spotkań.

REKLAMA

Nienawiść od początku

Powodów jest wiele, ale tym, o którym najbardziej się mówi jest sytuacja, która miała miejsce już ponad 100 lat temu! Wtedy Sir Henry Norris, prezes Arsenalu, załatwił swojej drużynie awans do najwyższej klasy rozgrywkowej przy „zielonym stoliku”, kosztem właśnie Tottenhamu. To był główny zapalnik zaś reszta przyszła z czasem. Często kluby, które mają siedzibę blisko siebie czują zagrożenie lub po prostu zazdrość względem sąsiada. Jednakże w tym przypadku stadiony obu klubów dzieli zaledwie 6,5 kilometra. Kiedy reporter ze stacji Arsenalu przed jednym z derbowych spotkań pytał przypadkowych kibiców „Kanonierów”, czy chciałbyś mieć dziewczynę, która kibicowałaby „Kogutom”? Najczęściej odpowiedzi były negatywne, ale było paru rodzynków, którzy uznali, że gdyby była najpiękniejsza na świecie to mogliby się zastanowić. Najbardziej w tym wywiadzie jednak zapamiętano mężczyznę, który na to pytanie odpowiedział: owszem, bardzo chętnie – na pierwszej randce utopiłbym ją w Tamizie.

Kapitan? Zdrajca!

Najlepszym przykładem tego jak bardzo oba kluby się nie lubią, jest sytuacja Sola Campbella sprzed 19 lat. Reprezentantowi Anglii wygasła umowa z klubem z White Hart Lane i pomimo wcześniejszych deklaracji, że nie dołączy do klubu z Highbury, Campbell zdecydował się przyjąć ofertę odwiecznego rywala. Obrońca zarabiał 100 tys. funtów na tydzień, a fani Tottenhamu oszaleli. Później przed jednym ze spotkań pomiędzy dwoma zespołami pojawiały się groźby śmierci w stronę Campbella, na jednym ze słupów zawisła kukła z podobizną głównego bohatera tej historii, z koszulką z napisem „Judas”, która chwilę później została podpalona. Zarząd Arsenalu był tak przerażony, że załatwił ich nowemu nabytkowi ochronę policyjną.

Sam zainteresowany skomentował:

Byłem bardzo zaskoczony tym, jak źle został przyjęty mój transfer. Nie żałuję przenosin. Miałem wtedy 26 lat i chciałem odnosić sukcesy w Anglii i Lidze Mistrzów. Przedstawiłem władzom Tottenhamu moje oczekiwania odnośnie nowej umowy, ale nie zostały zaakceptowane. Jest mi przykro w stosunku do kibiców Spurs, bo nie zdawałem sobie sprawy, że mogę ich tak mocno zranić – powiedział 6 lat temu w wywiadzie Sol Campbell.

Polecamy! Solskjaer, Beckham, Butt … Co Dziś Robią?

Derby a polski wątek

Jak wiemy w Arsenalu od 2006 roku grał Wojciech Szczęsny, który bardzo często prowokował największego rywala swojego klubu. Polski bramkarz często grał kibicom „Kogutów” na nosie, kiedy tylko była okazja – czy to w marcu 2014 roku, kiedy po wygranej 1: 0 na White Hart Lane on i Kieran Gibbs, oraz Lukas Podolski zrobili sobie zdjęcie na tle trybun gości, czy to po zwykłe zaczepki w internecie.

Polak komentował wyniki rywala zza miedzy. Gdy Tottenham dostał przysłowiową „szóstkę” od Manchesteru City Wojtek napisał na Twitterze „Cudowne sceny na Etihad Stadium”. Jednak najbardziej znaną zaczepką w stronę drużyny z Tottenham Hotspur Stadium był kilkuminutowy film, w którym bramkarz gra na pianinie piosenkę Louis’a Armstronga – When the Saints Go Marching In (kibice Spurs śpiewają ją na swoim stadionie zmieniając słowo Saints na Spurs). Po tej pięknej piosence, Szczęsny patrzy się w kamerę, uśmiecha się szeroko i wyciąga zaciśniętą w triumfie pięść – kulturalna zaczepka. Na pewno lepsza niż ta, której użył Jack Wilshere po zwycięstwie Arsenalu Londyn w Pucharze Anglii:

  • What do you think of Tottenham!?
  • S**t!
  • And what do you think of s**t!?
  • Tottenham!
  • Thank you!

Co to St Totteringham’s Day?

Dosłowne tłumaczenie na polski to „Dzień Świętego Totteringhama”. Na czym polega? To nazwa nadana dniu, święto wręcz ruchome, w którym matematycznie niemożliwe jest, aby Tottenham wyprzedził Arsenal w Premier League. Ostatnio kibice „Kanonierów” mogli świętować w sezonie 2015/16, kiedy wyprzedzili Spurs o jeden punkt w ligowej tabeli zajmując 2. miejsce. Czy w tym sezonie „Dzień Świętego Totteringhama” się odbędzie? Dowiemy się prawdopodobnie po meczu.

Derby Londynu – historia

Arsenal prowadzi w statystyce wygranych meczów – w ostatecznym rozrachunku „Kanonierzy” wygrali londyńskie derby 77 razy. Tottenham 58, a remisem zakończyło się 50 spotkań. W klasyfikacji najlepszych strzelców w historii derbów na pierwszym miejscu plasuje się Harry Kane z dorobkiem 9 bramek, a tuż za nim, napastnik z Togo Emmanuel Adebayor, który grał po obu stronach barykady.

Oceń tekst

Kliknij gwiazdkę aby dodać ocenę!

Średnia ocena 5 / 5. Liczba głosów: 9

Oceń tekst jako pierwszy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *